grudnia 22, 2012

ten czas

Teraz będę mieć czas wolny. Na jaki można liczyć przed Świętami i w czasie Świąt. Pełen spokoju i radości. Czuję, że będę patrzyła na te dni zupełnie inaczej i równie będę inaczej przeżywać ten czas niż do tej pory. A to za sprawą mojego Anioła. Za każdym razem, gdy chcę mówić o szczęściu to boję się tych słów. Tak bardzo cieszę się, że mam ciepły dom, ciepły kąt. Że mogę przystanąć tu na chwilę. Jestem szczęśliwa. Myśląc, że nasze życie to nic nadzwyczajnego. Sądząc, że wszystko co dostajemy, po prosu nam się należy. Otóż nieprawda. To wielkie dary. Wdzięczność za nie może nas uszczęśliwić.

grudnia 09, 2012

dziewiąty grudnia

Na zewnątrz śnieg i bardzo zimno. Mimo wszystko planujemy wyjść po obiedzie na spacer. I nie wiem co jeszcze dalej. Ale tą niedzielę, ostatni dzień tygodnia chcę wykorzystać dobrze. 
Wieczorne weekendowe rozmowy do późna stały się dla mnie jakby uczczeniem całego minionego tygodnia. I spędzamy te chwile najbardziej leniwie jak tylko się da. Przyjemnie leży się w ciepłym mieszkaniu. Opowiada opowieści o przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Opowiada o marzeniach, celach, o sytuacjach, które miały już miejsce, które nauczyły czegoś albo uczą nadal. Tak oto mija mi weekend. A w związku z tym, że życie moje nabrało takiej intensywności to niekiedy leniwe dni są potrzebne. Doprowadza mnie do szaleństwa ten fakt intensywności. Przecież chciałam żyć. Chciałam żyć. Powinnam ogarnąć rzeczywistość. Zadbać, zawalczyć, polepszyć, udoskonalić. Poniekąd jestem z siebie dumna, nawet bardzo, bo osiągnęłam wiele z tych rzeczy, które były w mych planach. I to nie tak, że się nie da. Da się. Trzeba chcieć i trzeba walczyć. Przede mną jeszcze dużo pracy. Często wyrzeczeń i drobnych upadków. Pogodziłam się już tym i uczę się za każdym razem czegoś nowego. (bądź dzielna)

października 24, 2012

jesiennieje

 
Im jestem starsza tym bardziej odczuwam zimno i chłód. A tego zimna już coraz więcej i więcej. I zupełnie nie umiem się z tym pogodzić. Z zimnymi dłońmi, które próbując czasem ogrzać wkładam między uda albo Ty mi je ogrzewasz. Mamy środowy wieczór. Jakieś dwa dni temu myłam okno i zawieszałam czystą firankę. Przestawiłam szafę. Jest na miejscu stolika, a stolik na miejscu szafy. Odwiedziłam bibliotekę wynajdując coś dla umilenia czasu. Ale i kilka książek tematycznych się znalazło, które bardziej z powinności. Weekend spędziłam poza domem, jak to zdarza się od pewnego czasu. I wykorzystałam te chwile najlepiej jak mogę. Tym bardziej, że pogoda rozpieszczała.
Na duszy mi spokojnie. Zniknęłam z miejsc w których nie miałam ochoty być. I skupiam się na tym co mam tutaj i na tyle blisko siebie. Są myśli pomiędzy tym wszystkim. Nawet często te myśli pomiędzy wytrącają mnie z rytmu. Jednak one są częścią tego co się dzieje w życiu. Są częścią mnie. Owszem, można je minimalizować.

września 25, 2012

biały szalik

Mamy dziś trzeci dzień jesieni. I szczerze jest mi szczęśliwie. Z utęsknieniem wyczekuję na każde piątki. Wyłapuje ciepłe, jesienne słońce jak tylko mogę. Zbieram kasztany, ładne szyszki, barwne liście i składam, układam je w pudełku. Uczę się szanować wszystko co dookoła. I Ciebie szanować uczę się. Szkolenie powoli dobiega końca. Gromadzi się coraz więcej fotografii. Ale i miejsc, w których chciałoby się znaleźć, zobaczyć, poczuć. Sklejam moje koperty i tworzę drobne podarunki. Zajadam się jabłkami z mego ogrodu. Uczę się szyć na maszynie. Jeszcze mam spory wykaz rzeczy, za które już i teraz powinnam się zabrać. Jednak z którymi lekko zwlekam. (..) Powinieneś koniecznie mi w tym pomóc.

września 15, 2012

witaj jesieni

Nie zatrzymałam się. Idę. A idąc obdarowywana jestem tyloma radosnymi i wyśnionymi historiami. Aż mam ochotę złapać to wszystko w dłonie i trzymać mocno. Tak bym miała to dla siebie. By ta radość dzień w dzień była dla mnie i ze mną, krok w krok. Tygodnie mam ciężkie i spędzam je w większości na szkoleniu, podczas, którego wyłapywanie ciekawych i przydatnych informacji idzie mi dobrze. Jeszcze te trzy tygodnie i koniec. A dziś nareszcie sobota. Tęskni mi się do piątków, sobót i niedziel. To dlatego, że w ciągu tygodnia jest zawrót głowy. Szkolenie, załatwianie ważnych, ważniejszych spraw. A weekendowe dnie to takie wolne dnie, odpoczynku, lenistwa, wyjazdów czy podróży. Oczywiście nie zawsze tak. Ale żyje mi się jakoś. Przedwczoraj z mnóstwem deszczu całego dnia. Wczoraj ze słońcem. Dziś znów zbiera się na deszcz, od samego rana.  I mówiąc szczerze to czuję jesień. Czuję zbliżający się chłód. Częściej wygrzewam się pod kocem i częściej zakładam coraz cieplejsze ubrania. Nie wiem, ale nie przepadam za chłodem. Jednak chciałabym w pewien sposób przekonać się do tej pory roku, w całej jej okazałości. Na ten moment ciesze się z kwitnących, wrzosowych miejsc, żółknących powoli już liści, z ubierania grubych swetrów. Chcę i pragnę bardziej docenić Ciebie. Moja Droga Jesieni ...

sierpnia 30, 2012

czytam poezję

  Z słowem, w słowie, słowu. Czytam poezje.

sierpnia 20, 2012

popołudnia

Od samego rana niespodzianki. Mówiąc szczerze, to jest wczesne rano, więc za wiele tych niespodzianek nie było. Dobrą rzeczą jest słońce, ładnie wschodzące i wcale nie za chmurami. Teraz gorąca herbata. Niedługo znów do miasta. Niedzielne leżenie na kocu, nad wodą, z ciszą dookoła, zazwyczaj napawa mnie dobrą energią. Ale chciałabym się bardziej przekonać do takich chwil. Bardziej, bardziej .. cóż. Opowiem jeszcze o tym, że moje ciało zaczyna intensywnie odczuwać zmiany temperaturowe, pory roku jaką teraz mamy a jaka nadchodzi. Marznę. Zwyczajnie marznę, gdy wieczory i gdy noce. Chłód zmierza od kostek, wzdłuż kręgosłupa. Rozchodzi się na wszystkie możliwe kierunki i dociera do miejsc najbliższych i najdalszych mego ciała. Drżę na myśl samą. Tak bardzo mogłabym i chciałabym mieć ciepłości cały, calusieńki czas. A jednak, nic to. Nie będę mięć tak dobrze, a bynajmniej w najbliższym czasie. I nadchodzi taka dziewiętnasta, dwudziesta na zegarze i marznę i myśli mi marzną

sierpnia 16, 2012

oddycham

Bo ze mną tak, że trzeba dać odetchnąć mi. Puścić trzeba wolno mnie, tak bym mogła oddychać całą piersią. Bym mogła zamykać i otwierać oczy i uśmiechać się i śmiać się w głos. Rąbiąc rzeczy na jakie mam ochotę. Trzeba dać odetchnąć mi, puścić. Opowiadam ludziom jaka jestem zła i nieczuła, a oni w to nie wierzą. A w co wierzą? Ja czasem wierzę, że dzień uda się i uda się kilka chwil i żyję tym i urzeczywistnia się ten stan. I mam dobry dzień i dobrą chwilę albo nawet dwie. W większości nie od nas zależy bieg momentów, zdarzeń.  Ale poczekaj, poczekaj, poczekaj, mój Drogi, moja Droga, gdybym nie miała w sobie wiary. Gdybym nie miała wyobraźni i nie mogła marzyć .. Oddycham.

lipca 30, 2012

sami dla siebie

Niebo zawsze wywoływało we mnie zachwyt. Przybierając wieczorem barwy czerwieni i żółci, przeplatanych z tym błękitem. Odległe bieguny, linie horyzontu, których dogonić nie można. 
Znośnie. Nerwowo lecz spokojnie jednocześnie. Biele w pokoju mym już i nareszcie uspokajają. Tak bardzo odradzali mi tej bieli, której ja niebywale się trzymałam, ale to dobrze. Intensywności nie brak. Aż nad to jej. Szalone tygodnie, pośpiechu, nerwów, słów, drobnej krzykliwości. Teraz będzie troszkę spokojniej. Życie układa mi się ładnie, toruje sobie drobne ścieżki i dróżki i tak świat u stóp swych mam. Ale nie, nie, nigdy a nigdy nie jest w pełni rewelacyjnie. Nie myście, że wszystko łatwo i miło układa mi się jak w bajce. Ależ nie. Wcale tak nie jest. Jedynie w moim podejściu staram się z całych sił ukolorowywać chwile, ozdabiać je, co tworzy ładny obraz dookoła mnie i dla mnie. Wy, zaplanujcie coś, wyznaczcie cel i dążcie do niego. Kolorujcie małe chwile, bądźcie czasem sami dla siebie. Może, gdy brak Wam czegoś, jakiegoś słowa mobilizacji, chęci, może pomyślcie o sobie, tak, pomyślcie o sobie, o tym co ważne bądź ważniejsze, co chcecie, bo musieć to nie musicie, a chcieć to już inna sprawa. Chcieć, chcieć, chcieć. Chcę, wiec ja doszukiwać w sobie jeszcze więcej uczuć, dobrych i tych złych także. Chcę bardziej wsłuchiwać się, we wszystko co zewsząd.  Szczerze mówiąc, powinnam podziękować. Za to, że jesteście tutaj ze mną, za Wasze dobre słowa. Cieszę się z waszej obecności tak bardzo, moi mili.

lipca 19, 2012

pragnę

Przesiaduję w miękkiej szarej bluzie i majtkach. Taki wieczór w którym pozwalam sobie na to lenistwo. W ciągu dnia małe zamieszania. Jednak tyle we mnie niepojętego spokoju. Że sama dziwię się skąd to i jak to. Chyba, że to cisza przed burzą. Bardzo możliwe.
Perłowe drobiazgi, za duże swetry na chłodną porę, bo zdarzają się i takie, nawet w lato, biele, kremowe materiały, ale czerń także. Zwiewnie, lekko i miękko, ale dość wyraziście. Wynalazłam też materiał, raczej sukienkę o wiele za dużą w bliskich mi kolorach. I dzięki małym przeróbką można stworzyć coś ciekawego, zobaczymy. Kwiaty znalezione podczas każdego wyjścia. Nieporządek jeszcze trwający w mieszkaniu. Co do kwiatów, to pokochałam je. Z każdym mym obcowaniem z naturą cieszę się tym. Cieszę się z wiatru, choć czasem groźnie nabiera siły. I podoba mi się, gdy ten wiatr w całej swej okazałości dotyka mnie w każdym powiewie. Dotyka najmniejszą cząstkę i gdy wsłuchać się .. słuchać mogę.
Poszukuję pewnej drogi w swym życiu i nic. Może jednak coś, ale ja bardzo jestem nigdzie a jednak gdzieś.

lipca 12, 2012

słońce moje

Słońca brak dziś. Chyba, że zza chmur wyjdzie w późniejszej godzinie. W co wątpię. Ale nacieszyłam się pięknymi, ciepłymi dniami. Tylko, że jest mi mało, mało, wciąż mało ich. Jestem ciepłolubna, tak. 
Pokój mój czeka na malowanie. Chyba nie mogę doczekać się już uporządkowania wszystkiego i wysprzątania i poukładania. Bo na ten moment wszystko jest nie na miejscu, nic znaleźć nie mogę i swojego miejsca też. Zdarzenia przybrały intensywności, poświęcenia czasu na sprawy różne. Ważne, mniej ważne, ale ważne. W końcu to wszystko dla mnie. I dla ludzi, którzy mnie kochają, którzy potrafią żyć ze mną. A żyć ze mną trudno. Gdy żyje się w intensywności to mało się myśli. A gdy mało myśli się, to głowę nie zaprząta się myślami (dziwnymi). Nie wiem. Ale do prawdy, dni sprzyjają mi. Nabyłam takie drobne wspaniałości, które oko me cieszą. I odbyłam spacery długaśne. Takie, że nie wiem ile zdołało przejść się kilometrów, bo odczuć się nie odczuło. Tylko się szło, szło i przeszło się tak dużo. To dobrze.
Zaraz jadę do miasta. Nie śpiąc w swym łóżku, obudziłam się koło 6. Herbata. 

lipca 03, 2012

chwile motyle

Leże w mym łóżku już i czytam, zupełnie naga. Składam się z samych dobrych uczuć i niczego więcej. Mnóstwo przeżytych dobrych chwil. Kocham się w takich wieczorach i nocach takich, ciepłych, lekkich takich, w chwilach takich kocham się. Kocham wiatr we włosach, ciepło słońca. Życie kocham też, choć i czasem bardzo go nienawidzę. Ale w ludzkich czynach i naturze jest kochać nienawidząc czasem.
Cóż gorące dnie, dobrzy ludzie, wieczory, noce, komary kąsające i uporczywie nie dające spokoju. Muzyka, leżenie na kocu, ukochane spacery, zrywanie kwiatów. Smakowanie porzeczek, truskawek, nektarynek. Zapach lata.  

...... Miałam piękny sen, życie niech snem stanie się. Niech dzieje się to czego pragnę ...

czerwca 29, 2012

nie do końca

 oddychać mam czym jeszcze 
mam jeszcze dłonie
i niedokończone historie mam
niedokończone przyjemności
i niedokończoną książkę
niedokończony spacer z Tobą
niedokończoną czekoladę
mam jeszcze niedokończony sen jeden
mam jeszcze niedokończone życie swe

czerwca 26, 2012

kąty polskie

Znów zawitałam w śląskim. Znów ciekawa byłam wszystkiego. Byłam i jestem ciekawa wciąż, wszystkiego co zewsząd. Im bardziej mam świadomość mej ciekawości do świata tym bardziej chcę rozglądać się i widzieć. Jest w Polsce tyle terenów, pięknych, wyniosłych, zadbanych, niezadbanych. Otoczonych lasami, starymi budowlami, powojennymi lub wręcz odwrotnie. Budynki, budowle. Parki, ogrody. Och, doceniać powinniśmy każdy najmniejszy kąt. Bo.. mamy dużo przyjaznych miejsc.
Jestem już bardzo zmęczona. Jakiś czas temu dopiero wróciłam. Uśmiechać uśmiecham się. Ale rewelacji nie ma. O, poznałam kilku wspaniałych ludzi. Odwiedziła nas pewna rodzina z większego miasta, która na co dzień nie obcuje z przestrzenią wokół domu, z podwórzem, ogrodem, lasem, jeziorem. Spokojem, ciszą. Oni wręcz byli pełni zadowolenia z tego, że przez ten czas, będąc u nas mogli się tym nacieszyć. W dodatku byłam obecna i na dniach miasta, w którym mieszkam, raczej, które mam blisko, bo w mieście ja nie mieszkam. Tam ludzi, kurzu, wariactw, szaleństw, karuzeli, alkoholu, szumu i krzyku było. Dużo znajomych twarzy. To tu zatrzymać się to tu, to tu porozmawiać, to tu zaczepić. Tu szepnąć, tu dopowiedzieć. Jadłam lody cytrynowe, rozmawiałam, o wszystkim. Byłam jakby obecna choć czasem zupełnie nie. Miałam czarną mą kieckę. I zauważyłam, że czarny to ja lubię. Czarny mam charakter i oczy czarne.

czerwca 19, 2012

jaśminowe zapachy i chwile

Pierwszy raz słyszałam pisk sarniego koźlęcia. Pierwszy raz było mi tak smutno, gdy słyszałam w pisku obawę tego maleństwa, uciekającego przed psem. Pierwszy raz widziałam tak wyraźną troskę dorosłej sarny, będącej niewątpliwie matką sarniątka. Pies nie był duży, udało się jej uciec. Ale przeszywały mnie ciarki na myśl, że mogłoby się jej coś stać. Chciałabym mieć takie sarniątko.

czerwca 18, 2012

przyjdź


Nie wiem skąd spadłam, ale chciałabym przenieść się w czasie albo urodzić się wcześniej niż urodziłam się. Pamiętam, że każdy napotkany człowiek czegoś się boi, każdy napotkany człowiek coś kocha i każdy napotkany człowiek coś stracił. Doskonale o tym wiem i pamiętam. Mimo wszystko upadam, później znów się podnoszę i znów upadam i wszystko przeplata się wokół chwil i chwile mijają i wszystko mija i pesymizmem strasznym tu zawiało. Mam ochotę znikać i nie myśleć, w końcu nadchodzi ranek i budzę się do życia, a tak mi czasem żal tego życia i czasem siebie mi żal, tak bardzo. Drobnostki małe, małe rzeczy to ja kocham, cieszą mnie, ale dziś to nie mój wieczór.
A Ty Dobry Człowieku, Zły, Okrutny, Czuły, Żartobliwy wyczuwasz we mnie strach. To ja przyznaję się tutaj. Przyznaję się do siebie. Leże w moim ulubionym łóżku z moją ulubioną jasną pościelą i pachnę ulubionym zapachem. To przez wyczulenie na świat, przez każdy szmer.

czerwca 14, 2012

mokre dywany

Przekupić można mnie czasem sernikiem bądź czekoladą. Przyznaje się do tych zbrodni, okrutnych. Ale smacznych, tak, że na samą myśl, zbrodni tych mam ochotę dokonać Zauważyłam, że oczywistością jest, że rankiem wstaje słońce, nawet gdy go nie widzisz. A oczywistością nie jest, czy będziesz widział słońce czy w końcu nie. Okno otwarte na oścież a za oknem strugi deszczu. Kapie deszcz. Woda schodzi w dół ścieżkami, wiatr gałęziom strąca krople, kłapie błoto pod butami, wszystko jest zupełnie mokre. 
Podobno deszcz jest najstarsza kołysanką świata, niechże teraz ukołysze mnie do snu.

czerwca 13, 2012

pójść na wrzosowisko

Udaje, że czuje się dobrze. Z wszystkimi rozmawiam jak gdyby nigdy nic. Darzę ich uśmiechem i zapewniam, że bez żadnych obaw, że niepotrzebnie się martwić o mnie. Jeszcze tylko kilka nocy i tę parę dni. Jeszcze tylko. 
Potrzebuję pooddychać głębiej.

czerwca 12, 2012

spokojne niebo

Bo trzeba umieć zatracić siebie na pewien czas, jeśli się chcemy czegoś nauczyć od rzeczy, którymi nie jesteśmy. - Fryderyk Nietzsche
Ludzka natura. Wyczulone zmysły na wszystko, każdy hałas słyszy się inaczej, raz cicho i nic nie znacząco, a raz za głośno, zamykasz uszy i tak słyszysz, nie umiem tego wytłumaczyć. Doskwierają mi myśli. (uwierz w siebie. uwierz w siebie. powinnaś o to zadbać. powinnaś) A moje wyprawy jakie miałam przyjemność przeżyć w minionych dniach udały się. Byłam w świętokrzyskim, ale i w śląskim. Rozległe jeziora, niebo niebieskie, zielone polany, lasy, żółte, gorczycowe pola, zamki, dwory. Kawiarnie, sklepy. Przestrzeniami nacieszyłam oczy moje. Obrazy zdarzeń zachowałam w pamięci. Także na zdjęciach. Kiedy tylko najdzie mnie ochota będę wracać do wszystkiego. Album mi w tym pomaga. Zwlekałam długo nad zebraniem i uporządkowaniem zdjęć, od maleńkości, aż po dziś. W końcu udało mi się i nadal go uzupełniam. To wspaniała sprawa. 

czerwca 06, 2012

znaki szczególne

Uprałam kilka mych koszulek. Przewietrzyłam pokój. Upiekłam ciasto. Przyniosłam z powrotem pościel, która pachnie mi teraz dworem. Zjadłam kilka truskawek. Jeszcze kąpiel. Kilka słów do poduszki na dobry i kojący sen. Może wcześniej jednak obejrzę film, bo trafiłam na niego dość niespodziewanie. I dopiero pójdę spać. (właśnie dotarła do mnie czarna ma sukienka, która musiała przejść kilka poprawek, nareszcie) A czuje się lekko nijak. Jeśli bym była szukana, moje znaki szczególne to zachwyt i rozpacz. Poza to nazwij mnie jak chcesz.

czerwca 04, 2012

czerwca 03, 2012

zwiedzam przestrzenie

Nadszedł taki niedzielny ranek i zły sen się skończył. I o ile zdołam, to kiedyś wykrzyczę i wyduszę z siebie wszystkie swe złości. Urazy, krzywdy, które grzęzną na grządce nierównomiernie rozsiane.
 Myślę, że mojej obecności nie można brać jako pewnik. Wychodzę, czekaj na mnie z kąpielą.... 

maja 28, 2012

zanurzanie

Czyżby sztuka stanowiła środek wyrazu dla uzewnętrzniania urazów psychicznych? Czy w rzeczy samej, większa część twórczości stanowi próbę zapanowania nad bałaganem stworzonym przez emocjonalny zamęt, ból, porażkę czy winę. Budowanie warunków, próba ogarnięcia tego wszystkiego, owszem, a przy okazji odkrycia odrobiny prawdy. Zapadają się dźwięki i szepty powstające w mojej głowie. A ucieczki dokądkolwiek niezbędne czasem do życia jak tlen przyjmuję lekko. Po intensywności przychodzi taka cisza i wytęża się, z każdej strony dając o sobie znać. Chroń mnie, koniecznie powinieneś mnie chronić. I koniecznie mam ochotę wyszukać w sobie nieznajomych mi jeszcze wrażliwości, koniecznie.
Zaczął padać deszcz, nie gwałtowny. Uwielbiam świat po takim deszczu i ten zapach po deszczu też uwielbiam.

maja 25, 2012

niespodziewane spadanie



Choćby najmniejsze spadają na Ciebie niespodziewanie tworząc opowieści. Spójrz, to dni niosą tyle ze sobą chwil. I powtarzam jeszcze raz, wcale nie jest za późno, by szukać świata ze snów. Nagle zrobił się piątek. Jestem pełna zachwytu do dni i chwil jakie ostatnio spadły właśnie na mnie. Wśród gorącego piasku mogłam się kręcić, słońca ciepłego, komarów kąsających porami wieczornymi moje ciało. Przeróżności przeróżne.  Odwiedziła mnie na kilka dni istota, która wakacje całe niegdyś tu spędzała. I spędzało się czas wspólnie. Teraz jest inaczej. Człowiek dorastając musi godzić się z obowiązkami. Jednak ludzi się nie zapomina i wraca się do nich od tak albo one wracają do nas.

maja 21, 2012

cichnięcie, uciszanie

Pomiędzy dwoma tymi drzewami mam hamak od wczoraj. I wcale nie jest za późno, by szukać świata ze snów. Na nic nie jest za późno. Nawet za późno nie jest na wybranie się w podróż dookoła świata, przemierzając krainy o jakich nie miało się pojęcia. Otwierają się bramy z każdym naszym kolejnym krokiem. Drogi w prawo, prosto, w lewo. Wybierasz tą, do której masz sentyment, tą w której Twoja naiwność prześcignie chęci albo tą w którą uwierzysz, wierząc, że jest to najlepsza rzecz jaka mogła Ciebie spotkać. Twój wybór.
Czuję rześkie powietrze dostające się do mego pokoju, budzące każdą najmniejszą moją cząstkę. Budzące i pragnienia na dzisiejszy dzień. Powinieneś być ze mnie dumny, bądź ze mnie dumny. Za moją słabość i częstą niewiarę we własne kroki.

maja 17, 2012

przeciąg trzaska złudzeniami

Mam dreszcze. Jest mi zimno. A Ty przecież nie istniejesz, nie jesteś tak ciepły i nawet nie tulisz mnie swym ciepłem. Ciało chce znajomego dotyku i znajomych szeptów chcą usta. Oczy widzieć chcą w sennym świetle znajomą postać. Proszę. Zamknij oczy, stań, weź głęboki oddech i spójrz w głąb siebie. Co widzisz ...  Nieodparty rytm. Ta sama gorąca herbata o poranku, to samo niezręczne pierwsze spotkanie, ta sama droga po omacku od przewidywalnego do niewyobrażalnego, wewnętrzna droga do zamkniętych miejsc w sercu, wewnętrzna droga do zamkniętych miejsc w mieście. Rządził z początku instynkt niepowodzenia, zwieńczeniem był triumf. Nauczyło się czegoś lecz pozostało jeszcze więcej do nauczenia.
Incydentalnie uchodzi ze mnie życie. A budząc się już rano żyję. Choć nie. Bywam nieznośna i różna. Niee, to takie głupie.

maja 16, 2012

życie - nie książka

A jeśli nie ma nikogo? Jeśli żyjesz tyle lat i nikt nie czeka...


Nie dotykaj, bo się poparzysz. Uważaj, bo to szczypie. To tak bardzo gorące. Posłuchaj, ale nie słuchaj.
Wszystko na dystans. A takie bycie i bywanie ostrożnym nie jest wcale dobre. Nie przeżyje dwustu pięćdziesięciu bądź sto sześćdziesięciu dni nie kosztując strachu, czy choćby nie korzystając z beznadziejnej rady, będącej tak beznadziejną. Taki czas, gdy nic nie wiadomo, nie ułatwia bycia, tym bardziej nie ułatwia życia. Choć bycie a życie to prawie jedno. Dystans jest konieczny, jednak bez przesadyzmu. W moim wypadku i z moim dystansem... trudno powiedzieć. Mam trudności z rozpoznaniem codzienności.
Oglądałam głupi film, wiesz, życie to nie książka, może się skończyć w każdej chwili, a film był o czekaniu.

maja 13, 2012

miraże


Opowieści wzruszające mnie na wskroś. Dotykając wszystkie moje najczulsze i najdrobniejsze punkty. Pogłębiające uczucia obecne na co dzień, ale i te z którymi nie obcując często, wydostają się niekiedy z zakamarków najgłębiej 
zaszytych i ukrytych we mnie. Wsłuchuję się w wołanie. Zbyt ciche. I jakby w krzyk. Wyobraźnia prześciga umiejętności
zatrzymując świat w kilku chwilach będących wymiarem nierzeczywistym, krążącym gdzieś ponad. 
Nasze zwątpienie jest naszą namiętnością, a nasza namiętność jest naszym zwątpieniem. Reszta to jakieś szaleństwo. 
A jakie miałam w życiu uczucia. Czego się nauczyłam. Skoro niedziela chłodna. Zbyt chłodna jak na maj i jak na mnie. Siedząc, poczytując powiastki, oglądając filmy z dawien przyznaję się, że tęsknię. Do opowiadania historii moich.

maja 11, 2012

konwalie dla mnie

I kto nie lubi słodkości. Bo ja bardzo, choć nie często. Gdybym jadła często mogłoby się to dla mnie źle skończyć. A tak, smakuję się dobrym ciastem, czekoladą, batonem wraz z kawą bądź gorzką herbatą. (upiekłam dziś szarlotkę)
Cieszę się z powodu słońca, które przybrązowiło moje ciało. A zapowiadają, że jutro ma już go nie być. Słyszałam tak, bodajże w radiu. Od babci także, która ogląda prognozy. Lubi wiedzieć czy posadzonym warzywom przetrwać uda się. Ja nie oglądam telewizji, bo dzieje się tam dużo rzeczy. A mnie te rzeczy nie są w ogóle potrzebne. Cieszy mnie jeszcze zapach bzu w pokoju.
Teraz mam ładne wieczorne niebo, zapach nadchodzącej nocy i ciszę.

maja 10, 2012

mgły

 Wstań, obudź się, obudź mnie.

maja 07, 2012

gałązki kwitnące


Zabrała z sobą ulubionych kilka rzeczy i uciekła. Wymazując z pamięci chwile jakimi do tej pory żyła 
i jakimi się żywiła by żyć i nie zapominać. A mnie. Trudność mam by zapomnieć bądź nie myśleć. Myśli mam dziś dużo. Bezpostaciowych i o niczym ważnym. Majowe chłodnie dni milczą mi i nie wiem o czym są. Cała krucha i skruszona jam. Strzępki dookoła serca trzeszczą jak gałązki. I nie wiedzieć czemu.

maja 06, 2012

ranki

Wczoraj miałam dosłownie wyjebane na wszystko i wszystkich. I nie obchodzi mnie żadne co ludzie powiedzą. Wyjebane. Nie, nie jestem wiecznie grzeczna i kochaniutka. Nawet nie pozwalam sobie na to. Nie chciałabym taką być. Bycie grzeczną nie jest opłacalne w tym świecie. Może powinnam zgubić się gdzieś w lesie.
Niedzielnie dziś. Wczoraj dobrze zasnęłam i dobrze dziś wstałam. Wstawanie wcześnie to dla mnie przyjemność. I przyjemnością ładne słowa są. Słowa dla mnie.
Niektórych rzeczy się nie wyjaśnia.

maja 04, 2012

zieleń przed oczyma



Zieleń zewsząd mnie rozpieszcza.

kwietnia 25, 2012

światło i czuło



Żyć bez celu to jakby nie żyć w ogóle. Może nie zawsze da się ujrzeć na świetle dziennym starań jakie robimy w tym kierunku. Może niekiedy nawet i nie potrafimy zdefiniować to co jest dla nas ważne. Ale w głębi siebie robimy to z całych sił. Nie niewyraźnie się czuje. Tylko jakoś światło i czule. W ostatnie dnie mile tak dotyka mnie słońce, że aż nie da się inaczej. Kocham słońce. Kocham wstawać wcześnie rano. Spokój kocham. I kochać trzeba mnie. 
Kochaj mnie. Kochaj najmocniej jak tylko się da.