października 03, 2011

hard today



zawsze zapewniała uroczyście, że nie myślała o niczym. To nie tak.
Musiałam wyjść, przejść się, musiałam. Chciałam. I tam usiadłam i siedziałam, na ławce. Nie miałam wdzianych ciepłych butów, żadnego ciepłego żakietu, skarpet czy szalika. Co z tego, że robiło się już chłodno. Podobało mi się to. Gdy zimno przechodziło przeze mnie. Opanowało mnie od stóp do głów miłym dreszczem.
Nie miałam na nic siły. Siły na to by. Powiedzieć, że nic nie stoi w miejscu, ani ludzie, ani woda, ani czas, ani ja..