Uprałam kilka mych koszulek. Przewietrzyłam pokój. Upiekłam ciasto. Przyniosłam z powrotem pościel, która pachnie mi teraz dworem. Zjadłam kilka truskawek. Jeszcze kąpiel. Kilka słów do poduszki na dobry i kojący sen. Może wcześniej jednak obejrzę film, bo trafiłam na niego dość niespodziewanie. I dopiero pójdę spać. (właśnie dotarła do mnie czarna ma sukienka, która musiała przejść kilka poprawek, nareszcie) A czuje się lekko nijak.
Jeśli bym była szukana, moje znaki szczególne to zachwyt i rozpacz. Poza to nazwij mnie jak chcesz.
Cóż upiekłaś?
OdpowiedzUsuńA propo ciast, tak mi zapachniało latem, że chyba jutro porwę się na tartę truskawkową :)
świetny tekst. i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńjestem dziś w podobnym nastroju.
Miłego wieczoru :)
Zasypianie w pościeli pachnącej powietrzem jest niesamowicie przyjemne.
OdpowiedzUsuńJam również łapałam dziś kaczeńce w kadry...
OdpowiedzUsuńPoczątek wydał mi się beztroski...
OdpowiedzUsuńcały dzień tylko dla siebie.nawet pranie może być wtedy inspirujące i odprężające;))
OdpowiedzUsuń