grudnia 31, 2011

wings for me


Cały rok ma 365 dni. To dużo czy mało? Dla mnie dużo, choć tak naprawdę  bardzo mało. Jeden dzień ma 24 godziny. Czyli jest to około 8 760 godzin rocznie. Czy to dużo?
Przez ten czas nauczyłam się pokory. Czym ona jest? Jestem nikim i nie mam wszystkiego. Mam jedynie siebie i to co lubię, kocham. Ale to i tak nie wszystko. Mam jeszcze marzenia. Zaczynając od tych najmniejszych, które można dokonać w ciągu jednego dnia. Po te największe, które wymagają przeogromnej wytrwałości i czasu. Czy warto marzyć? Warto cokolwiek?  Nie warto jedynie nic nie robić. Warto budzić się, wychodzić, brać dzień we własne ręce. Silne bądź słabe, samotne bądź z pomocą drugich dłoni, ciepłych, troskliwych, prawdziwych, które idą z pomocą, zawsze i wszędzie. .. idą blisko, obok.
Wszystko może się zdarzyć. I nie chcę już niczego co jest nie dla mnie. Bo nie mam na to sił. Nie chcę się tego dotykać, myśleć o tym, mieć jakąkolwiek styczność. Chyba brzydzę się tym wszystkim co nie dla mnie.
Wystarczy. Mam już rzeczy dla mnie, mam. Są obok i blisko :)


Do zobaczenia w Nowym Roku :))
ściskam

grudnia 29, 2011

...





Jeszcze ptaki nie śpiewają, nie nadlatują skądkolwiek gdzie ciepło.





.

grudnia 28, 2011




Ja nie płakałam. Niebo płakało. Niebo płakało, choć nie wiem z jakiego powodu.
Lubię być czasem pasażerem, :)

widzisz? tak wygląda niebo





Słowami można zastąpić zapach i dotyk. Słowami też można dotykać. Nawet czulej niż dłońmi. Zapach można tak opisać, że nabierze smaku i kolorów. 







grudnia 22, 2011

pięknie pachnie, jak pięknie





Nie musi być zawsze tak samo. Nikt nie powiedział, że musi tak być. Dziś mam swoje słowa i długi szereg uczuć. I chcę mieć to dla siebie na wyłączność.
Każdego dnia mam jakieś motto. Które wymyślam w wolnej chwili, na poczekaniu i idę dalej. Tak naprawdę to nie mam planu. Żadnego planu. Jestem dziś tutaj. Siedzę na podłodze. U boku mam chusteczki, wciąż je mam, bo męczy mnie tak troszkę katar. Ale przeziębienie nie opanowało mnie do tego stopnia, że całymi dniami miałabym leżeć w łóżku. Nawet dobrze. Bo mogę pomagać w przygotowywaniu tego wszystkiego co kojarzy się z określeniem Święta. Jest już choinka, są stroiki. I te wszystkie ozdoby. Światełka, gwiazdki, bombki. Wszystko na swoim miejscu. Zaczyna się pieczenie, doprawianie, klejenie, przyrządzanie. Jeszcze ostatnie odwiedzanie sklepów. Pachnie pomarańczami. Pięknie pachnie. Pachnie lasem i iglakami. Pięknie pachnie. Pachnie troską i spokojem. Pięknie pachnie. Pachnie śniegiem, którego bardzo mało. Spacery, wpatrywanie się w nic:) Święta. Moje słowa i długi szereg uczuć.

grudnia 21, 2011

grudnia 19, 2011

someone





Kichanie w rękaw nie opuszcza mnie dziś. Dotrzymuje mi kroku gdzie bym tylko nie była. I ile kilometrów bym nie przejechała. Ciągle a psik, a psik. ;)
Zaparzona już herbata i naszykowane u boku chusteczki. Nawet nie obejdzie się bez tego.
Powiedział, że wszystko we wszechświecie ma teraz znaczenie. Wszystko. Raczej stwierdził. Że wszystko ma teraz znaczenie. Czy ja jednak się z tym zgadzam. Gdyby nie miało znaczenia to nikt niczym by się nie interesował. Nic by nie zaciekawiało, nic by nie przykuwało uwagi. A tak.. znaczący jest dla kogoś rodzaj zainteresowań, wybór koszuli, wybór filiżanek, zasłony, butów, kolor farby do włosów, ołówków czy pędzli. Znacząca jest intonacja głosu, kolorystyka pomieszczenia, wybranie wina. Znaczący jest wiek. Znaczący jest rodzaj niespodzianki, wybór głośników czy lampy. Wszystko ma znaczenie. Bo albo coś nam odpowiada albo nie. Albo jesteśmy blisko albo daleko. Albo wysoko albo nisko. Wszystko ma znaczenie.

grudnia 14, 2011

przedzimie


Tak zaczyna pachnieć mi już świętami. Pomarańczami, choinką, ciastami, wypiekami różnego rodzaju. Smażoną rybą, uszkami, grzybami, choć ich bardzo nie lubię. Pamiętam. Tato przyrządzał pyszny sos grzybowy. I choć tych grzybów nie lubię to taty sos z kluskami zawsze mi smakował. I smakował mi zawsze sernikomakowiec. Taki jak tato upiekł. A później przygotowywał jeszcze pyszny bigos. Przecież faceci rzadko chcą gotować. Ale mój tato, więc pewnie lubił gotować z tego samego powodu co i ja? Lubił widzieć jak to co przyrządził smakuje innym. Tak by widział, że aż się uszy trzęsą. I samo doprawianie  i smakowanie jakże ciekawe jest.
Za dziesięć dni Wigilia. W sklepach tyle drobiazgowych świątecznych drobiazgów. Tyle stroików, lampek, bombek, czekoladowych mikołajów, choinek. Tyle tego. Pachnie świętami.
Wiem, że te święta będą inne. Nie takie jak do tej pory. Częściowo radosne, a częściowo bardzo smutne. Dziękuje dziś Bogu za to, że jestem. Za to, że żyje i przeżywam życie.
Pachnie, pachnie świętami, ale brakuje jeszcze śniegu. To przedzimie jest do niczego. Do niczego nawet nie podobne. Słyszałam, że jeśli dziś dzień wygląda tak jak wygląda, to i tak będzie wyglądał styczeń. Ale chyba nie chcę zastanawiać się nad tym jak będzie wyglądał styczeń. Styczeń dopiero będzie za kilkadziesiąt dni. A przed nami jeszcze tyle może różności się wydarzyć.



grudnia 11, 2011

coś dla siebie


Dni płyną przedziwnie. Ni to szybko, ni to wolno. W dodatku tydzień zapowiada się naprawdę ciężki. To już wiem teraz. Dużo do zrobienia.
Nie spałam ani godziny i dlatego kładę się już... spać.

grudnia 08, 2011



Poparzyłam się gorącą kawą, bardzo gorącą, boli, szczypie, mój brzuch i moja noga. Poza tym to tu, to tam. W deszczu.

grudnia 07, 2011

buty nie do pary







Nie wstałam w dość dobrym humorze. Godzina, dwie. Byłam dziś zła. Choć sama dokładnie nie wiem dlaczego. Czyżby dlatego, że bardzo późno poszłam spać? Tyle złości, podniesiony ton głosu. Później chyba mi przeszło, bo bawiłam się z moim małym psiakiem, uśmiechałam się, ucałowałam nawet siostrę, za to, że jest. Jestem od jakiegoś czasu w domu, nie wiem czy na długo, czy też nie. Tak, jestem. I dobrze mi tutaj. Nie wiecie jak bardzo.
Tak sobie pomyślałam. Nie chcę chodzić ładnie ubrana. Nie muszę się podobać. Mogę zakładać buty nie do pary, koszulkę na lewą stronę, mogę pomalować ją nawet na inny kolor. 
Mieć kilka swoich ulubionych rzeczy, które zawsze będą pachnieć mną. Sama ze sobą będę czuć się wtedy dobrze. Ja mam takie, ulubione. Po domu chodzę w rajstopach i zakładam sweter, to wiadomo, czasem jeszcze grube skarpety. Bo nie zawsze jest mi przyjemnie ciepło. W tych rzeczach jest mi swobodnie, dobrze. I nie chcę inaczej. Ale nie w tym rzecz.. nie w tym. 
Rano było śniegowo. Tak tylko troszkę śniegowo. Szkoda. Nie lubie zimy, ale mogłoby więcej tego śniegu spaść. Mogłoby tak w jednym momencie zacząć pruszyć. Tak by nie było widać nic na wyciągnięcie ręki



grudnia 04, 2011

wyjazdy




Mam dwadzieścia lat. Lubię gotować. Przyrządzać poranne śniadania. Robić kakao i bułkę z masłem bądź dżemem. Nie tylko dla siebie. Najbardziej cieszy mnie, że mogę robić to dla kogoś.
Czasem chyba nie doceniam tego co mam. No naprawdę. 
Mam dwadzieścia lat. Swoich bliskich i znajomych. Którzy nadal nie wiedzą jak ze mną jest. Raz jestem, raz mnie nie ma. (trzeba się do mnie przyzwyczaić)
Mam dwadzieścia lat. Prawie dwadzieścia lat. Mam dziś czwarty dzień miesiąca grudnia. Mam muzykę, która brzmi i słyszą ją moje uszy i ja. Mam w sobie dużo miłości i tęsknot. Do wszystkiego i niczego, za wszystkim i za niczym. Ktoś powiedział, że miłość i tęsknota to dwie siostry, bez których nie poznasz ani jednej ani drugiej, bo czy znałaby się smak miłości gdyby nie tęsknota? No właśnie. Cała jestem miłością i cała jestem w tęsknotach.
Wszystko ma jakiś swój wymiar i swój wyraz, którym się opisuje. A ja każdy swój wyjazd, jakikolwiek, będę określać podróżą. Tak jest piękniej. Bo w końcu człowiek żyjąc, wychodząc, spacerując, jeżdżąc, nad morze, w góry, do sąsiada, za granicę, podróżuje. Małe albo większe podróże, ale podróże. I człowiek jest stworzony do tych podróży, jakichkolwiek. Bo całe jego życie jest podróżą.

Ku czemu idziemy? A mnie się zdaje, że nie idziemy do niczego; zawsze jesteśmy w drodze.




grudnia 02, 2011