maja 17, 2012

przeciąg trzaska złudzeniami

Mam dreszcze. Jest mi zimno. A Ty przecież nie istniejesz, nie jesteś tak ciepły i nawet nie tulisz mnie swym ciepłem. Ciało chce znajomego dotyku i znajomych szeptów chcą usta. Oczy widzieć chcą w sennym świetle znajomą postać. Proszę. Zamknij oczy, stań, weź głęboki oddech i spójrz w głąb siebie. Co widzisz ...  Nieodparty rytm. Ta sama gorąca herbata o poranku, to samo niezręczne pierwsze spotkanie, ta sama droga po omacku od przewidywalnego do niewyobrażalnego, wewnętrzna droga do zamkniętych miejsc w sercu, wewnętrzna droga do zamkniętych miejsc w mieście. Rządził z początku instynkt niepowodzenia, zwieńczeniem był triumf. Nauczyło się czegoś lecz pozostało jeszcze więcej do nauczenia.
Incydentalnie uchodzi ze mnie życie. A budząc się już rano żyję. Choć nie. Bywam nieznośna i różna. Niee, to takie głupie.

4 komentarze:

  1. Uchodzi ze mnie życie... Dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za dużo. Gdyby mężczyźni chociaż posiadali połowę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym, do czwartku czekałam na lepsze dni, czekałam na jakąkolwiek Jego wiadomość. Ale dzisiaj coś we mnie pękło. Przecież nie zostawia się ludzi, których się kocha. Prawda? On był Moim Wszystkim, moim Chłopakiem/Mężczyzną/Przyjacielem, Wszystkim.

    OdpowiedzUsuń