sierpnia 11, 2011



Jestem w dużym mieście, na długiej ulicy. Jest teatr. I przyjemnie patrzy się na te zielone drzewa dookoła. To co potrzeba jest. Dachy nie spadają na głowę. To miasto, domy, kartony, papiery. Nie ma głazów, które przeszkadzałyby przejście. Ulica się nie kończy. Są nawet poprzeczne. 
Nie ma koca. Nic nie znika, ludzie nie znikają.

Przejeździłam dziś pół dnia, pół dnia i nie stworzyłam żadnego zdjęcia.
Mam pocztówki. I wiele innych w pudełku mam, które zaczynam kolekcjonować. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz