września 26, 2011

poniedziałki



Gdy jesienne słońce muskało mnie swoim ciepłem na (...) ławce, a ja przeglądałam pod powiekami kalejdoskop wspomnień o ojcu, to... to poczułam, jak przez moje ciało przechodzi fala radości, wdzięczności, spełnienia. Poczułam jakąś niesamowitą jedność ze światem i zjednoczenie ze sobą. Tak jak gdybym odkryła w tym momencie cały najgłębszy sens tajemnicy życia. A to przecież przydarza się człowiekowi, gdy nadchodzi szczęście, prawda?

Droga jesieni, tyle ciebie zewsząd. Liście pięknie tak szeleszczą pod nogami i tak pięknie się rumienią, żółkną i czerwienią. Wystarczy jedynie uchylić okno by poczuć zapach palonych liści. Poczuć zapach płonących już kominków. 
A bez rękawiczek się nie ruszam, zwłaszcza wczesnym rankiem, kiedy to muszę wstawać i wychodzić. Teraz tak będzie. Zmarznięte ręce i nos.

i szczęśliwy uśmiech







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz