grudnia 14, 2011

przedzimie


Tak zaczyna pachnieć mi już świętami. Pomarańczami, choinką, ciastami, wypiekami różnego rodzaju. Smażoną rybą, uszkami, grzybami, choć ich bardzo nie lubię. Pamiętam. Tato przyrządzał pyszny sos grzybowy. I choć tych grzybów nie lubię to taty sos z kluskami zawsze mi smakował. I smakował mi zawsze sernikomakowiec. Taki jak tato upiekł. A później przygotowywał jeszcze pyszny bigos. Przecież faceci rzadko chcą gotować. Ale mój tato, więc pewnie lubił gotować z tego samego powodu co i ja? Lubił widzieć jak to co przyrządził smakuje innym. Tak by widział, że aż się uszy trzęsą. I samo doprawianie  i smakowanie jakże ciekawe jest.
Za dziesięć dni Wigilia. W sklepach tyle drobiazgowych świątecznych drobiazgów. Tyle stroików, lampek, bombek, czekoladowych mikołajów, choinek. Tyle tego. Pachnie świętami.
Wiem, że te święta będą inne. Nie takie jak do tej pory. Częściowo radosne, a częściowo bardzo smutne. Dziękuje dziś Bogu za to, że jestem. Za to, że żyje i przeżywam życie.
Pachnie, pachnie świętami, ale brakuje jeszcze śniegu. To przedzimie jest do niczego. Do niczego nawet nie podobne. Słyszałam, że jeśli dziś dzień wygląda tak jak wygląda, to i tak będzie wyglądał styczeń. Ale chyba nie chcę zastanawiać się nad tym jak będzie wyglądał styczeń. Styczeń dopiero będzie za kilkadziesiąt dni. A przed nami jeszcze tyle może różności się wydarzyć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz